Smaki ciąży - zachcianki :)

Kochani, już lada dzień - taką mam nadzieję - nastąpi rozwiązanie i mój maleńki synek będzie już z nami na świecie. Stwierdziłam, że to odpowiedni czas na małe podsumowanie moich ciążowych zachcianek spożywczych 👅😉
Oczywiście zaczęły się one po ustąpieniu mdłości, które towarzyszyły mi nie tylko rano, ale całe dnie przez okres prawie całego pierwszego trymestru.
Pierwszą moją ciążową miłością były słodycze, w różnej postaci. Czasami było to ptasie mleczko, innym razem czekolada  lub jakiś baton czekoladowy, ale zdecydowanie królowały lody w każdej postaci i we wszystkich smakach. Tak pozostało, aż do końca 7 miesiąca ciąży. Jednak niezmiennie tak jak i przed ciążą moimi ulubionymi lodami były te o smaku Caffe Latte od firmy Grycan mmmm 👀 ❤


Po 7 miesiącu lody stały mi się obce, było mi po nich niedobrze. Do lodów powróciłam na chwile, kiedy w McDonalds pojawiły się - McFlurry Bluberry - przepyszne. Niestety w sprzedaży były bardzo krótko. 

Myślę, że smakowały mi ze względu na borówki, ponieważ zaraz po lodach pochłaniałam duże ilości owoców. Poza bananami, przez które miewałam potworne zgagi, jadłam wszystkie które wpadły mi w ręce - moje kochane ananasy, melony, truskaweczki z ogródka rodziców, jabłka, maliny, borówki, nektarynki, brzoskwinie, śliwki..... ehhh gdyby ponowna oferta na świeżaki weszła wcześniej... 😜


Chociaż dziś przyznam szczerze mam ochotę na bananka mmmm 😉
Owocami delektowałam się w każdej postaci, jadłam je same, z jogurtem naturalnym, owoce w galaretce, ciasto z owocami. 
Wróciło do mnie również kilka troszkę zapomnianych smaków z dzieciństwa, mianowicie smak kukułek i gumy rozpuszczalnej Mamba. Mąż ratował mnie również z "opresji" biegnąc nagle do sklepu po Knoppersy i Kinder Bueno. 

Oczywiście na mojej żarłocznej liście pojawiały się również słone przekąski, które nie odegrały aż tak dużej roli. Były to przeważnie chrupki serowe lub keczupowe albo paluszki o smaku cebulowym, które były przeważnie w domu więc nie trzeba było biec po nie do sklepu na złamanie karku. 

Jak widać mimo, iż oczekuje syna, więcej zachcianek było słodkich niż słonych i tu przełamuje się zasada słodkie na dziewczynkę, słone na chłopca. Może jakiś wybryk natury ze mnie? A może też tak miałyście? Podzielcie się swoimi ciążowymi zachciankami w komentarzach 😉

W tym miejscu chcę podziękować mojemu mężowi, że znosił moje wszelkie fanaberie żywieniowe i dzielnie maszerował do sklepu żeby zrealizować moje listy zakupów, a także, że znosił moje czasami niezbyt ciekawe nastroje - DZIĘKUJĘ ZA WYTRWAŁOŚĆ 💕 👫



Komentarze