Zwiedzamy Londyn



Od naszego wyjazdu do Londynu minął już prawie rok. Całkiem niedawno zaczęłam się zastanawiać dlaczego jeszcze Wam o tym nie napisałam, bo przecież była to wspaniała przygoda. Gdy tylko o tym pomyślałam, zabrałam się do pracy i "spłodziłam" mój jubileuszowy - setny(!) post z mnóstwem zdjęć. Zapraszam do przeczytania i oglądania😄
Ten kilkudniowy wyjazd, a w zasadzie wylot, został bardzo skrupulatnie zaplanowany. Zależało nam, żeby w krótkim czasie zobaczyć możliwie jak najwięcej atrakcji, które w swej palecie oferuje Londyn. Oczywiście każde z nas miało swoje perełki, które były priorytetem na naszej liście. Chcieliśmy również zobaczyć "klasyki Londynu".
Zacznę może jednak od początku. Pomysł odwiedzenia Londynu pojawił się bardzo spontanicznie. Któregoś dnia, po prostu usiedliśmy przy komputerze i szukaliśmy tanich lotów za granicę, w terminie który akurat nam odpowiadał. Wybór padł właśnie na Londyn. Po zabukowaniu biletów lotniczych, zaczęliśmy szukać noclegu na booking.com. Ten wybór trwał nieco dłużej, ale w końcu udało się znaleźć coś sensownego. Nie był to luksusowy hotel w centrum Londynu, ale okolica Isle of Dogs ostatecznie bardzo przypadła nam do gustu (o okolicy, w której nocowaliśmy napiszę troszkę więcej w dalszej części postu). Kiedy już lokalizacja startowa była wiadoma, zaczęliśmy planować każdy dzień pobytu, czyli miejsca i najszybsze trasy dojazdu.
Komunikacja miejska
Kiedy już ustaliliśmy, co chcielibyśmy zobaczyć, mój mąż zabrał się za rozszyfrowywanie linii londyńskiego metra, komunikacji autobusowej, linii elektrycznej kolejki DLR oraz zapoznał się z rozkładem kolejki linowej Emirates Air Line. Szybko okazało się, że poszło mu to całkiem sprawnie. Zapewne odrobinę pomogło to, że już kiedyś był w Londynie z szybką wizytą. Pomijając ten fakt i tak uważam, że poradził sobie niesamowicie szybko. Ja, jako wzrokowiec i człowiek, który musi namacalnie coś sprawdzić, rozwikłałam londyńskie metro dopiero podczas pobytu, gdzie jemu wystarczyła tylko mapa kolejki podziemnej znaleziona w necie.
Poza wcześniej wymienionymi przeze mnie środkami transportu, komunikacja miejska w Londynie obejmuje również: tramwaje, kolejkę naziemną (London Overground), kolejkę miejską (TfL Rail), transport rzeczny (River Bus Services) oraz pociągi (National Rail Services). Z tych środków transportu nie korzystaliśmy, chociaż kusił nas transport rzeczny jako dodatkowa atrakcja. Ostatecznie stwierdziliśmy, że przecież trzeba zostawić coś na następny pobyt ;)

Za wszystkie wymienione pojazdy/przejazdy zapłacić można w kilku różnych formach:
  • Jedną z nich są bilety jednorazowe, których stanowczo nie polecam, bo to znacznie obciąży Waszą kieszeń oraz zabierze mnóstwo cennego czasu, który będziecie musieli poświęcić przy automacie wybierając nazwy potrzebnych Wam przystanków. 
  • Inną formą jest Travelcard, która uprawnia do przejazdów wszystkimi środkami transportu w wybranym czasie, np. 24 godzin, jednodniowa poza godzinami szczytu lub siedmiodniowa. Na tym kartonikowym bilecie można również określić strefy miejskie, w których bilet ma obowiązywać. 
  • Kolejna opcja to Contactless, czyli możliwość płatności zbliżeniowej kartą debetową poprzez przyłożenie jej do czytnika (nie znam szczegółów tej formy płatności, ale wydaje mi się, że po przeliczeniu na złotówki, ta opcja może być mało korzystna).
  • Mój mąż był szczęśliwym posiadaczem dwóch Oyster Card, dlatego też korzystaliśmy z tej możliwości. Jest to plastikowa karta miejska, którą można zakupić on-line (dotyczy to wyłącznie Brytyjczyków), ale  stanie się jej posiadaczem nie jest żadnym problemem, gdyż zaraz po przylocie do Londynu można "wyrobić" ją w automatach licznie zlokalizowanych na stacjach metra oraz dworcach autobusowych. Tam też można doładować ją dowolną kwotą. Samo wyrobienie karty kosztuje 5£, ale tę kwotę można odzyskać zwracając kartę, z której już nie będziecie korzystać, w dowolnym automacie obsługującym Oyster Card. Aby opłata za przejazd została pobrana, kartę należy przyłożyć do specjalnego czytnika znajdującego się przy bramkach wejściowych i wyjściowych - w przypadku metra lub kolejki DLR lub czytnika znajdującego się koło kierowcy - w przypadku autobusów (pamiętaj, żeby nie odbijać karty przy wyjściu z autobusu - w takim wypadku pobrana zostanie  druga opłata za przejazd). Uwaga! Bardzo ważne jest, aby nie zapomnieć o przyłożeniu karty przy wyjściu z metra, gdyż na tej podstawie naliczana jest opłata za kurs, który odbyliście. W przypadku nie przyłożenia jej do czytnika, zostaniecie obciążeni najwyższą możliwą kwotą, gdyż nasze kolejne wejście zostanie potraktowane jako wyjście! Dostępne są też inne formy płatności za komunikację miejską, ale z tymi zdążyliśmy się zapoznać, zanim mąż przypomniał sobie o "Ojsterkach".
Każdemu polecam zapoznać się rozkładem komunikacji miejskiej, ponieważ to znacznie ułatwi przemieszczanie się i co za tym idzie efektywniejsze gospodarowanie czasem na zwiedzanie.
Po wylądowaniu w porcie lotniczym Stansted szybko udaliśmy się na dworzec autobusowy, z którego miał odjechać nasz autobus do centrum. Bilety na konkretny autobus kupiliśmy już wcześniej przez internet. Ustawiliśmy się w kolejkę z innymi osobami oczekującymi na jego przyjazd, ale jakimś trafem zostaliśmy zapakowani do wcześniejszego autobusu, dzięki czemu mieliśmy więcej czasu na zwiedzenia już pierwszego dnia. Nie chcę Was zanudzać szczegółami każdego dnia, więc napiszę co udało nam się zobaczyć w ciągu całego czterodniowego pobytu w Londynie.
Zwiedzanie
1. Stadiony
Mój mąż jest wielkim miłośnikiem piłki nożnej, a w szczególności angielskiej Premier League, dlatego też w naszym programie zwiedzania nie mogło zabraknąć stadionów piłkarskich! Nie sposób było zobaczyć wszystkich, ale wybraliśmy kilka perełek.
  •         Wembley - to narodowy stadion Anglii, który otwarto 2007 roku. Oczywiście powstał on w miejscu "starego" Wembley, który funkcjonował tam w latach 1923-2003. Jego pojemność to 90 tysięcy miejsc, co czyni go drugim największym stadionem piłkarskim w Europie. Co ciekawe, pod centralnym punktem murawy została zakopana kapsuła z fragmentem murawy starego stadionu. Przed wejściem na stadion znajduje się pomnik jednego z najsłynniejszym piłkarzy angielskich - B. Moore`a. Na tej arenie odbywa się także wiele wspaniałych koncertów, a na największą uwagę zasługuje chyba ten z 1986 roku, kiedy to zespół Queen dał muzyczny popis, który na kartach historii muzyki zapisał się jako jeden z najlepszych rockowych koncertów. Koncert ten odbył się oczywiście na "starym" Wembley.

Bobby Moore był jednym z najsłynniejszych piłkarzy brytyjskich. Rozegrał 108 spotkań w reprezentacji narodowej. Po zdobytym mistrzostwie świata w 1966 roku został odznaczony przez brytyjską królową Kawalerem Orderu Imperium Brytyjskiego. W latach 1958 - 1971 był gwiazdą West Ham United. 
  • West Ham United F.C.- to w zasadzie Stadion Olimpijski, który został przekazany pod opiekę temu klubowi piłkarskiemu po Igrzyskach Olimpijskich w 2012 roku. Jego pojemność to 60 tysięcy widzów.  Nieopodal, w Parku Olimpijskim w 2005 roku postawiono pomnik ofiar ataku na WTC, który został nazwany 9/11. Ten zniekształcony stos stali został odzyskany z ruin the World Trade Center. Twórcą tego monumentu jest Miya Ando. 

 

Teren wokół stadionu został starannie zaplanowany, nieopodal są miejsca parkingowe, park olimpijski z morzem kwiatów, a w pobliżu znajduje się coś w stylu centrum handlowego, w którym można również dobrze zjeść. Będąc w pobliżu nie sposób nie zobaczyć najwyższej, a zarazem najbrzydszej rzeźby w Wielkiej Brytanii - ArcerolMittal Orbit. Z jej szczytu roztacza się widok na Londyn, a potem siup możesz zjechać na zjeżdżalni z tego paskudztwa. No i tu znów zaskoczenie, bo okazuje się, że jest to najdłuższa zjeżdżalnia na świecie, a jej długość to aż 178 metrów! Cena biletu wstępu nie należy do najniższych, ponieważ wynosi ok. 17£.
  • Tottenham Hotspur Stadium - to siedziba klubu piłkarskiego o tej samej nazwie. Jest największym stadionem klubowym w Londynie, a jego pojemność wynosi 62 tysięce miejsc. Stadion ten położony jest w północnym Londynie. Jego nowoczesny wygląd zdecydowanie odbiega wizualnie od  gęstej i starej zabudowy mieszkalnej. 

W dniu kiedy chcieliśmy odwiedzić stadion, akurat odbywał się tam mecz "testowy" przed pierwszym oficjalnym meczem na tej murawie. Tego dnia legendy Tottenham Hotspur starły się z legendami Interu Mediolan. Koguty tę walkę przegrały, a mecz zakończył się wynikiem 4:5 dla mediolańczyków. Nie udało nam się nawet dostać do sklepu z pamiątkami, ponieważ kolejka była  gigantyczna, więc niepocieszeni pojechaliśmy dalej podbijać Londyn.   

2. Dom Freddiego Mercury - dom legendy muzyki rockowej był punktem obowiązkowym w naszym planie zwiedzania. Odnalezienie tego domu sprawiło nam troszkę kłopotu, bo zaplątaliśmy się wśród wąskich uliczek Kensington. Niestety Garden Lodge jest własnością prywatną Mary Austin (przyjaciółki Freddiego Mercury) i nie jest dostępne dla turystów. W wysokim murze zwieńczonym drutem nie ma choćby jednej szparki, która uchyliłaby rąbka tajemnicy tego miejsca. 
Naszym oczom ukazały się jedynie okna górnego poziomu domu oraz przewyższająca ogrodzenie rozkwitająca różowa magnolia. Drzwi wejściowe do Garden Lodge zostały przysłonięte przezroczystą szybą, w której na zdjęciu powyżej odbija się fanka Freddiego robiąca nam zdjęcie.

3. Paddington Station - koniecznie chcieliśmy odwiedzić tą majestatyczną stację kolejową, a wszystko to z miłości do Misia Paddington`a, który to swoją londyńską przygodę zaczynał właśnie w tym miejscu. Jeśli chcesz zrobić sobie fotkę z małym misiem odlanym z brązu, znajdź zegar i idź w jego kierunku, tam czeka miś 😉

Sama stacja zachwyca swoją potęgą i imponuje pod względem architektonicznym. Znajdziesz tu wszytko czego potrzeba. Odpoczniesz, napijesz się kawy, zjesz coś, kupisz pamiątki i co najważniejsze jest to bardzo dobre centrum komunikacyjne, bo spotykają się tu aż cztery linie metra!

4. Tower Bridge - ten niepowtarzalny, imponujący swoją wielkością most podziwialiśmy tylko z daleka, a mimo to, ta wiktoriańska konstrukcja zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jest to most zwodzony, pod którym z powodzeniem mogą przepłynąć 40m jednostki oceaniczne. Jego budowę ukończono w 1894 roku. 

Tego charakterystycznego mostu nie da się pomylić z żadnym innym ze względu na dwie wieże główne połączone na górze kładkami dla pieszych. Obecna kolorystyka mostu jest biało - niebieska.

5. London Eye - ten londyński diabelski młyn ma 135 metrów wysokości. Pełny obrót zajmuje ok. 30 minut więc można wystarczająco nacieszyć się panoramą Londynu z różnych wysokości. Kapsuły są klimatyzowane, co zapewnia komfort również latem. Koszt biletu to około 30£.

6. Sky Garden - to najlepszy punkt widokowy Londynu. Jeśli chcesz zobaczyć panoramę miasta z wielu perspektyw to koniecznie udaj się na ten taras widokowy, który usytuowany jest na 35 piętrze. Co najważniejsze, wstęp jest całkowicie darmowy, ale warto zarezerwować wcześniej bilety, ponieważ kolejki są niesamowicie długie. Ten podniebny ogród zachwyca swoją roślinnością, której w zasadzie nie jest aż tak bardzo dużo. Przestrzeń jest bardziej restauracyjno - wypoczynkowa, ale taka różnorodność roślin na 35 piętrze, to jest coś!


Widok na wszystkie strony świata naprawdę zapierał dech w piersiach, a słońce powoli chowające się za horyzontem jeszcze bardziej potęgowało doznania wizualne. Z tej perspektywy zobaczyliśmy Tower Bridge, London Bridge, Tower of London, wieżowiec The Shard, wieżowiec Gherkin, a w oddali wypatrzyliśmy również London Eye oraz Stadion Olimpijski. 

Sam budynek, w którym znajduje się ten wspaniały taras widokowy jest również bardzo charakterystyczny. Przez mieszkańców nazywany jest walkie - talkie, co zawdzięcza swojemu wygiętemu kształtowi. Budowa tego wieżowca zakończyła się w 2014 roku.

7. British Museum - jest jednym z największych na świecie muzeów, które dokumentuje historię ludzkiej kultury od jej początków aż do współczesności.  Aby dokładnie zobaczyć co proponuje to miejsce trzeba przeznaczyć na zwiedzanie kilka godzin. Galerie otwarte są od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 - 17.30. Wstęp do muzeum jest całkowicie bezpłatny. 
Jest to pierwsze publiczne muzeum na świecie, które powstało w 1753 roku. Dla zwiedzających zostało udostępnione w 1759 roku i od tamtej pory (z wyjątkiem okresu obu wojen) jest nierozerwalnie otwarte. Ta ikona Londynu zdecydowanie zachwyca swoją potęgą.
Te imponujące, szklane zadaszenie jest zwieńczeniem Wielkiego Dziedzińca Królowej Elżbiety II otwartego w 2000 roku. Jest to zarazem największy kryty plac w Europie. Mieści się tam czytelnia w otoczeniu nowych galerii.  





Nie sposób wymienić wszystkich wystaw i eksponatów, których jest tu aż 8 milionów! Gigantyczna kolekcja w największym stopniu składa się z zabytków historii starożytnej, a zbiory prezentowane są w dziesięciu działach - Wielka Brytania, prehistoria i Europa; Starożytna Grecja i Rzym; Starożytny Egipt i Sudan; Azja; Bliski Wschód; Afryka, Oceania i obie Ameryki; Monety i Medale; Rysunek i Grafika; Konserwacja i badania naukowe. W budynku zlokalizowane są również liczne biblioteki i archiwa.  

8. Emirates Air Line - ta kolejka linowa powstała we współpracy firmy Doppelmayr z linią lotniczą Emirates. Ten nowoczesny środek transportu łączy ze sobą dwa brzegi Tamizy.  Dodatkowo jest wspaniałą atrakcją turystyczną, którą polecam każdemu. Pomimo początkowego lęku, bawiłam się świetnie i żałuję, że nie trwało to dłużej, żeby bardziej rozejrzeć się po okolicy. 

Koszt pojedynczego przejazdu używając Oyster Card to 3,50£ dla osoby dorosłej, a dla dziecka 1,70£. W przypadku zakupu biletów kartonikowych ten koszt jest wyższy, ponieważ dorosły musi zapłacić 4,50£, a za dziecko zapłacimy 2,30£.
Podróż wagonikiem była bardzo komfortowa, tym bardziej, że podczas naszej przejażdżki, poza nami, nikogo w nim nie było. Ponadto wagoniki są  klimatyzowane, więc śmiało można wybrać się na przejażdżkę nawet w upalne dni.  

9. Buckingham Palace, Victoria Memorial i honorowa zmiana warty - od 1837 roku Pałac Buckingham pełni funkcję oficjalnej siedziby monarchy i jest największym z symboli rodziny królewskiej. Apartamenty królewskie dostępne do zwiedzania są tylko przez kilka dni w roku, a za bilety trzeba słono zapłacić. Sam pałac z zewnątrz nie robi jakieś ogromnego wrażenia i poza pełnioną przez siebie funkcją nie jest jakimś zapierającym dech w piersiach obiektem (według mnie). 
Za to monument Królowej Wiktorii mierzący 25 metrów wysokości i zwieńczony złotą statuą, był przepiękny. Żałuję, że jakość zdjęć jest taka kiepska, ale robione były pod słońce i pośród gromadzącego się tłumu obserwującego honorową zmianę warty, w trakcie której nowi strażnicy przejmują od tych ustępujących obowiązek ochrony królowej.
Nie załapaliśmy się na całość zmiany warty, ale i tak było bardzo widowiskowo i podniośle. Gwardziści ubrani w tradycyjne czerwone tuniki i czapki ze skóry niedźwiedzia maszerowali przy akompaniamencie wojskowej orkiestry.
Nieopodal znajduje się Green Park, w którym można odpocząć pod koronami drzew, a prowadzi do niego przepiękna Brama Kanady, która powstała jako integralna część pomnika Królowej Wiktorii. Brama ta została przekazana przez władzę Kanady, która niegdyś była integralną częścią Imperium Brytyjskiego.
Warto zwrócić także na roślinność otaczającą monument. Jest ona nieskazitelna oraz posadzona i przystrzyżona jak przy linijce.

10. Notting Hill - jedna z londyńskich dzielnic rozsławiona przez hollywoodzką produkcję o tej samej nazwie oraz dzięki odbywającym się tutaj paradom ulicznym w stylu karaibskim. Ta zamożna dzielnica przyciąga turystów jak pszczółki do kwiatków, a wszystko to dzięki swym, powiedzmy, niecodziennym barwom. Budynki przybierają tu różne kolory, co nie jest zbyt często spotykane w tak gęstej, szeregowej zabudowie. 
W okolicy roi się też od restauracji, sklepów z markową odzieżą oraz z pamiątkami, a na każdym kroku można spotkać turystów, robiących zdjęcia przed tymi malowniczymi budynkami.

11. Chinatown - ta chińska dzielnica stanowi obszar kulturalny i finansowy mniejszości chińskiej zamieszkałej w Londynie. Charakterystyczne bramy, szyldy i lampki z daleka zdradzają, że dotarliśmy do celu. 
Znajduje się tu niezliczona ilość knajpek i restauracji. Różnorodność jedzenia przyprawia o zawroty głowy, ale ostatecznie udało nam się zjeść lunch w Chińskiej Dzielnicy, a na myśl o nim cieknie mi ślinka (więcej o jedzeniu znajdziesz poniżej w części - Jedzenie i alkohol). Ogólnie Chinatown uważam za wspaniałą atrakcję, którą warto zobaczyć będąc w Londynie. Mimo, że przewija się tam masa ludzi i wszechobecny jest brud i dość specyficzny zapach (chyba mieszanka całego tego jedzenia i trochę jakby kanalizacji), to warto zobaczyć ten egzotyczny, daleki od naszej kultury rejon. 

12. Brytyjskie place, pomniki i ulice:
  • Trafalgar square - to tradycyjne miejsce spotkań Londyńczyków podczas Sylwestra, czy też wydarzeń politycznych. Plac ten znajduje się w miejscu dawnych stajni królewskich. Przy placu znajduje się także dodatkowa atrakcja dla koneserów malarstwa - National Gallery, gdzie znajdziecie obrazy wielu znanych światowych artystów. 

Na placu znajduje się m.in. pomnik generała Hevelocka (widoczny na zdjęciu) oraz 55-metrowa kolumna admirała brytyjskiej floty Hariatio Nelsona, który to dwukrotnie pokonał flotę Francji. Pomnik ten powstał w latach 1840-1843 i znajduje się w centralnej części placu.
  • Wellington Arch - londyński łuk triumfalny znajdujący się nieopodal Green Parku. Powstał dla upamiętnienia zwycięstwa wojsk brytyjskich w wojnach napoleońskich. Istnieje od 1830 roku z inicjatywy Króla Jerzego IV. Od 1970 roku został wpisany na listę brytyjskich zabytków I stopnia.
  • Battle of Britain Monument - pomnik ku czci pilotów poległych w obronie Wielkiej Brytanii w 1940 roku podczas II wojny światowej. Na 25 - metrowym granitowym panelu, w formie płaskorzeźby przedstawione zostały sceny z bitwy o Anglię. Monument został odsłonięty w 2005 roku w 65.rocznicę bitwy. Na pomniku wyryto nazwiska poległych lotników oraz słowa Premiera Winstona Churchilla - "Never in the field of human conflict was so much owed by many to so few" (nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak dużo tak nielicznym).
  • Tower of London - to budowla obronna i pałacowa monarchów Anglii. Ponadto, w swej historii pełniła funkcję fortecy, ogrodu zoologicznego oraz więzienia, z którego nie dało się uciec, ponieważ wyjście prowadziło prosto do Tamizy. Obecnie znajdują się tam liczne klejnoty, zbroje i broń. Co ciekawe, twierdza jest nadal zamieszkała przez społeczność opiekującą się budynkiem oraz ich rodziny (strażnicy, urzędnicy, lekarz i kapelan).

  • Millenium Dome - Arena O2 jest to jedna z największych na świecie hala sportowo - widowiskowa. Znajduje się w dzielnicy Greenwich. Została zbudowana w 1999 roku dla uczczenia nowego tysiąclecia. Ta niezbyt piękna budowla jest podobno symbolem współczesnej architektury Londynu, a dwanaście 100-metrowych masztów ma symbolizować 12 miesięcy lub jedną godzinę tarczy zegara. Jest jedną z najczęściej wykorzystywanych hal na świecie, na której wystąpiło wiele gwiazd światowej muzyki.

 

  • Soho - to bez wątpienia centrum życia nocnego i kulturalnego. Nie brakuje tam żadnej z rozrywek, roi się tu od pubów, restauracji, klubów, teatrów. Najbardziej charakterystyczny jest plac Piccadilly Circus, na którym znajdują się olbrzymie ekrany reklamowe.
Odchodząc od placu ulicą Shaftesbury Ave w stronę północną, trafisz na pomnik Koni Heliosa, który powstał w 1992 roku. Przedstawia on cztery konie greckiego boga słońca. 


Jedzenie i alkohol

Jedzenie, które spożywaliśmy będąc w Londynie nie było zbyt wyszukane, ale nie zabrakło klasycznej ryby z frytkami, która zupełnie niczym nie różniła się od tej naszej przygotowanej w domu. Pamiętam, że była piekielnie gorąca. Oczywiście nie zabrakło brytyjskiego McDonalds`a, którego mój mąż wyczekiwał z niecierpliwością, żeby wszamać Big Tasty Bacon. Kanapka ta, nie jest niestety dostępna w Polsce. Innym razem jedliśmy właśnie w Chinatown, co okazało się bardzo kłopotliwe. Sprawdzaliśmy menu kilku restauracji i ciężko nam było zdecydować się na coś konkretnego. Problem polegał na tym, że nie chcieliśmy ograniczać się do jednego dania na głowę, ponieważ zależało nam na tym, aby spróbować jak najwięcej miejscowych przysmaków. Na szczęście udało nam się znaleźć Hong Kong Buffet, w którym płaciło się określoną kwotę i w cenie tej można było nałożyć sobie na talerzyk/pudełko na wynos tyle jedzenia, ile mogło się w nim zmieścić. 

Oczywiście nie mogło też zabraknąć klasycznego angielskiego śniadania, które dostarczyło nam porcję naprawdę porządnej energii. Rozlewające się żółtko, jeszcze skwierczący bekon, przepyszne pieczarki i ta fasolka w sosie pomidorowym mmmm, aż się rozmarzyłam, a pora śniadaniowa już dawno za nami. Fasolka w sosie pomidorowym, co prawda, jest dostępna w Polsce, ale chyba żadna nie oddaje tamtejszego smaku. Najbardziej przypomina ją fasolka w puszcze firmy Heinz.
Jeśli chodzi o alkohol to skosztowaliśmy kilka różnych piw angielskich w miejscowych pubach, m.in. Beer Island East Coast Pale Ale, ale także klasycznie napiliśmy się London Pride oraz Guinnessa. Takie piwo w typowych brytyjskich pubach, z ich klimatem, smakuje zupełni inaczej niż piwo wypite w domowym zaciszu. Na szczęście, udało nam się w jednym z nich przycupnąć na hokerach, a w drugim bardziej "eleganckim" usiąść przy stoliku, dzięki czemu zmęczone nogi mogły trochę odpocząć. 


Już w godzinach popołudniowych (około 14.00) widać w okolicy tłumy mężczyzn w garniturach, zmierzających do pubów, a następnie pijących piwo i głośno śmiejących się. My turyści od razu odróżnialiśmy się na ich tle pod względem ubioru.

Pamiątki i zakupy
Hm... pamiątki, co to było, co to było.... a tak, już wiem. Z racji tego, że nie przepadamy za zbędnymi pierdołami, to nie było ich zbyt wiele. Mąż kupił sobie piersiówkę z nadrukowaną brytyjską flagą. Ja natomiast kupiłam solniczkę w kształcie brytyjskiej skrzynki na listy i pieprzniczkę w kształcie brytyjskiej budki telefonicznej. Obowiązkowe były też oczywiście magnesy na lodówkę. 
Grzechem byłoby być w Londynie i nie pójść na zakupy. Udaliśmy się więc do znanej sieci Primark (już niedługo otworzy się pierwszy sklep w Polsce). Jeszcze przed wyjazdem upatrzyłam w internecie co jest fajne i opłaca się wziąć, a to znacznie skróciło czas pobytu w sklepie. Ostatecznie wyszliśmy stamtąd z 2 koszulkami polo i butami dla męża oraz z 2 parami krótkich spodenek i sandałami dla syna. Dla mnie było zbyt mało czasu żeby się na coś zdecydować, poza tym zmęczenie dawało już o sobie znać i nie chciało mi się zwyczajnie nic przymierzać.

Okolica, w której wynajmowaliśmy pokój

Pokój w szeregowym domku na Isle of Dogs znaleźliśmy na booking.com. Zdecydowaliśmy się na tę lokalizacje pomimo, że jest to dość "egzotyczny" punkt na mapie Londynu. Na minus jest odległość tej lokalizacji od ścisłego centrum miasta, ale trzeba uczciwie przyznać, że dojazd nie zajmował nam zbyt wiele czasu. Poza tym, jako "sypialnia" ta miejscówka okazała się strzałem w dziesiątkę. Pośród cichej, jednorodzinnej, w przemysłowym stylu zabudowy nie działo się zupełnie nic, co mogło by zakłócić nasz spokój. Dodatkowo kilka minut spaceru dzieliło nas od Tamizy. Szkoda tylko, że zdecydowaliśmy się tam pójść tam dopiero ostatniego wieczora, bo to naprawdę świetne miejsce do odpoczynku na świeżym powietrzu z widokiem na rozbłyskujący światłami Londyn. Podczas rewitalizacji tej części Londynu, od strony północnej powstał również kompleks biurowy Canary Warf. Umiejscowione są tam trzy z najwyższych budynków Wielkiej Brytanii, a cały kompleks obecnie rywalizuje z City of London o miano centrum biznesowego miasta.




Kilka słów na zakończenie
To był krótki, ale bardzo intensywny pobyt, który dał nam nieźle w kość. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej podczas tego krótkiego wyjazdu, więc ciągle goniliśmy się z czasem. Pewnie jeszcze o wielu rzeczach mogłabym Wam napisać, ale tym akcentem chcę zakończyć tę londyńską przygodę, która na długo pozostanie w mojej pamięci. To był piękny czas i jest co wspominać. Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam Wam uroki tego miasta. Sama mam w nim jeszcze wiele do zobaczenia (np. Big Ben, który wówczas był w remoncie), ale wrócę tam kiedy mój syn będzie już w odpowiednim wieku, żeby czerpać i zapamiętać klimat tego miasta.

Komentarze